Z dziennika pokładowego
V5323 - część czwarta

Niszczyciel gwiezdny Polskiej Marynarki Wojennej klasy Meteor „Koziołek Matołek”
Czas pokładowy: 7 luty 2055 godzina 15:30
Sala odpraw, sektor 3 poziom 7

- Baczność!! Oficer na pokładzie!!
- Dziękuję kapitanie. Spocznijcie panowie.
Kilku pilotów zajęło miejsca na krzesłach stojących półkolem naprzeciwko ekranu, przy którym stali kapitan oraz nowoprzybyły oficer wywiadu z plakietkami komandora porucznika.
- Jak wam wiadomo, zbliżamy się właśnie do skupiska asteroid które przedziela nasz System Słoneczny. Niszczyciel, na pokładzie którego się znajdujemy, został tu wysłany w celach badawczych. Sensory statku dokonają niezbędnych pomiarów. Wam przypadnie w udziale inne zadanie. – Oficer odwrócił się do ekranu i włączył nagranie. Na monitorze ukazał się klucz myśliwców kosmicznych nieznanej konstrukcji.
- Oto projekt samodzielnego myśliwca bojowego klasy „Kieł”. Jest wyposażony w taką samą broń jak wasze „Twardowskie”. Różni się tym, że sterują nimi androidy wyposażone w nowe układy SI, zaprojektowane i wykonane w Prowincji Włoskiej. Waszym zadaniem będzie zmierzyć się z nimi w próbnej walce. „Koziołek Matołek” będzie, w tym czasie, badał pola grawitacyjne i kilka innych rzeczy. Zarówno statki przeciwników jak i wasze są standardowo wyposażone w tryb treningowy. Wąskie wiązki sczytywane przez czujniki i odnotowywane jako trafienia. Tak jak zawsze. Tym razem pamiętajcie, że piloci obcych maszyn nie są ludźmi i nie podlegają ludzkim ograniczeniom.
- Ograniczeniom? – Wyrwało się młodemu kadetowi siedzącemu w pierwszym rzędzie.
- Wytrzymałość na przeciążenia, szybkość podejmowania decyzji, emocje. Chcemy zobaczyć czy mogą one zastąpić pilotów myśliwskich tak, by nasza Ojczyzna, w razie hipotetycznego ataku, nie traciła cennych obywateli.
- Z całym szacunkiem, ale żadna maszyna nie może się równać z żołnierzem Polskiej Marynarki Gwiezdnej.
- Tak też uważa część dowództwa poruczniku...?
- Barsztik, obywatelu komandorze poruczniku. Dowódca „Wściekłych wróbli”.
- Ach słyszałem o was. Nie sądziłem, że to wasz oddział dostanie to zadanie... Dziwne. Sprawdzimy, sprawdzimy... Wracając do tematu. Owszem, część dowództwa myśli dokładnie tak samo i dlatego właśnie te ćwiczenia. Wprawdzie testy na symulatorach wykazały że SI są o wiele wydajniejsze...
- Z całym szacunkiem ale te testy kłamią. – Padło z drugiego rzędu, z miejsca obok zajmowanego przez Barsztika.
- Och, a po czym to wnioskujecie podporuczniku?
- Symulatory to my przeciążaliśmy już w akademii. Problem z nimi jest taki, że gdy już osiągnie się odpowiedni poziom umiejętności, to ograniczenia nałożone na program więcej przeszkadzają niż pomagają.
- Ograniczenia? Z tego co mi wiadomo, symulatory oddają każdy możliwy aspekt użycia „Twardowskich”. Czyżbym się mylił?
- Częściowo. Kluczem do sprawy jest to, że one naprawdę oddają wszelkie możliwe manewry maszyny. Tyle, że polegają na technicznych opisach myśliwców. Projektant mówi że przy pełnej prędkości możliwy jest skręt o 65 stopni, podczas gdy doświadczony pilot, który ufa swojej maszynie, potrafi troszeczkę wyjść poza skalę. Myśliwiec wydaje wtedy wprawdzie dziwne odgłosy, ale się nie rozleci. W końcu dostały znak „Teraz Polska”. Solidna konstrukcja. – Na twarzach zebranych pilotów zagościły zawadiackie uśmiechy.
- Interesujące. – Twarz oficera pozostała niezmieniona, jakby wszystkie emocje zostały mu chirurgicznie usunięte.- Cóż.. będziecie mogli mnie przekonać o waszych umiejętnościach. Będziemy na miejscu za 48 standardowych ziemskich godzin. Do tego czasu macie wolne. Dziękuję panom za uwagę. Możecie się rozejść.

Kanciapa koło hangarów myśliwców, Sektor 2 poziom 11

- Co myślisz o tej całej sprawie? Coś tu mocno śmierdzi moim zdaniem.
- Żebyś wiedział. Najpierw ściągają nas z „Kopernika” i wysyłają niewiadomo w jaką dziurę, a teraz każą nam się pojedynkować z jakimiś blaszakami, które podobno mają nas zastąpić. Ktoś chyba z nami nieźle pogrywa. Jeszcze żebyśmy byli w normalnym składzie. Kowalski poszedł na emeryturę, Czernikowskiego gdzieś przenieśli, a jakiekolwiek próby kontaktu z nim kończą się niepowodzeniem. Kurcze, Barsztik. Przecież nawet ty, z twoimi ludźmi w całym PMG nie mogłeś się niczego dowiedzieć. Coś czuję, że smutni panowie maczali w tym palce.
- Lepiej się nie zastanawiać. To może szkodzić. Jeden z moich miał ostatnio dziwny wypadek gdy badał tą sprawę. Jest teraz na „leczeniu” – ironia w głosie była aż nazbyt słyszalna. Co sądzisz o nowych?
- Zarówno wielebny Zofia_pe jak i Tzeenth to równe chłopy. Wypić się z nimi da, a i kilka sztuczek już znają. Tyle że...
- Tyle że nie wiadomo jak sobie poradzą w czasie misji bo są tuż po akademii i mogli nie załapać jeszcze naszego stylu latania. Swoją drogą powinni już tu być.

W tym momencie drzwi do kanciapy otworzyły się i wkroczyło do środka dwóch pozostałych pilotów „Wróbli”.
- Kadeci Zofia_pe i Tzeenth meldują się na...
- Dobra darujcie sobie.
Na twarzach wszystkich zagościł uśmiech, po czym kadeci zasiedli do drewnianego noszącego ślady scyzoryków, plam po piwie i różnych innych dziwnych rzeczach, stołu.
- Byliście na odprawie. Wiecie co nas czeka. Macie jakieś sugestie?
- Echem... Więc ja, jako kapłan szturmowy, wszelkich obrządków, mogę pobłogosławić nasze myśliwce i zesłać jakąś klątwę na przeciwników. Jak dostaną biegunki, albo wysypki to.... echem... roboty tak? To pozostaniemy przy błogosławieństwie.
- Przyda się padre. Może tym razem jakieś starosłowiańskie? Taki powrót do korzeni?
- Czemu by nie? Sprawdzę tylko czy mam co trzeba. Zofia_pe rozpoczął gorączkowe przeszukiwanie kieszeni pobrzękując swymi licznymi amuletami.
- Tzeenth a co ty na to?
- Więc poruczniku... Na moje oko to trzeba nam się jakoś zabezpieczyć. Zwiększyć nasze szanse. Może warto by obejrzeć te maszynki?
- Dobra myśl – Barsztik pokiwał głową – niestety niewykonalna. Ich hangar obstawili agenci MI i to tak szczelnie, że nawet roztocze, gdyby chciało się dostać do środka, musiałoby pokazać upoważnienie od Naczelnika. Mamy za to coś innego. Droożdż możesz?
Pilot wyciągnął z kieszeni kurtki cztery, niepozornie wyglądające metalowe tuleje z wystającymi z nich przewodami.
- To są moi drodzy „Wielozadaniowe Intensyfikatory Cyfrowo Hiperboliczno Amonowe Jotyfikujące Systemy Tetra Elektro Rachunkowe”. W skrócie „W.I.C.H.A.J.S.T.E.R”. Gdyby NeoTech wiedział, że je mamy prawdopodobnie mocno by się zdenerwował. Są to zmodyfikowane urządzenia do łamania zabezpieczeń fabrycznych stosowanych w ich komputerach. Nasze różnią się tym że można je podpiąć pod komputer naszego myśliwca i dzięki temu, wszystkie automatyczne ograniczenia pojazdu zostaną wyłączone bądź zmienione.
- Zaraz, zaraz, zaraz... Jakie ograniczenia?
- Blokada przeciążeniowa. Przy 90G system, jak wiecie, sam redukuje przeciążenia do jakichś 9 G w kabinie i nie pozwala na manewry, które przekroczyłyby tę granicę. Mogłoby być to niebezpieczne dla pilota. Zwiększyliśmy zakres do 12 G w kabinie. Druga sprawa to silniki. Od teraz macie osobne sterowanie ciągiem każdego z dwóch silników głównych. Wyłączenie komputera celowniczego i antykolizyjnego, też będzie możliwe. Dzięki temu możemy przelatywać na milimetry od innych obiektów, a układ da nam pewność że komputer pokładowy nie zacznie manewru ratującego przed zderzeniem. Acha... jeszcze coś. Broń pokładowa została ustawiona na tryb treningowy. W „Kłach”, przejście z systemu bojowego na ćwiczebny, to kwestia kliknięcia w klawisz. W naszych „Twardowskich”, obsługa pokładowa przeprogramowuje system ręcznie. Teraz masz to zamiast klawisza „barek”. Co takie miny? Żadnego picia w czasie latania! Barsztik?
- Dokładnie! Jesteśmy najlepsi, bo wiemy kiedy się schlać, a kiedy trzeba mieć pełną koncentrację. Jak kiedyś zobaczę choćby kropelkę piwka, u was w kabinie to macie zapewnione mycie lądowiska przez dwa tygodnie. Ręcznie. Bez żartów. Zrozumiano?
- Taaa jesstt!!!! – powiedziało wspólnie trzech innych pilotów.
- Dobra. Czas zamontować te cudeńka i poprzerabiać troszkę wasze maszyny. Jako kadeci, dostaliście nowe czyściutkie, w pełni wyposażone i sprawne myśliwce. Macie w nich pełno bajerów, udogodnień i sporo innych cudeniek. Czas to naprawić.

Hangar myśliwców, Sektor 2 poziom 11

- Podaj mi ten klucz Tzeeneth.
- Nie!! Zaraz!! Poczekaj!! Nie działajmy pochopnie.
- Słuchaj. Po co ci w kokpicie Grajstation 40? Mało masz wrażeń prowadząc myśliwiec gwiezdny? Dawaj ten klucz! Dziękuję..
- No, ale jak będzie mi się nudzić w czasie lotu?
- Ciesz się że zostawiłem ci radio.. Hej, Barsztik! Jak idzie z „Twardowskim” księżulka?
- Nieźle! Tylko nie wiem czemu, po wymontowaniu stolika pod książki, padł na kolana i zaczął się modlić!
- Pewnie to jakiś obrządek! Nie przejmuj się!!
- Droożdż ale powiedz mi jeszcze raz. – W głosie kadeta słychać było rezygnację.- Po co wymontowujecie to wszystko?
- Po pierwsze. Zajmują za dużo miejsca, które można przeznaczyć na użyteczniejsze rzeczy. Po drugie. Rozleniwiają i odwracają uwagę pilota. Po trzecie. Zwiększają masę maszyny zmniejszając przy tym jej możliwe osiągi.
- To, w takim razie, w czym przeszkadzało wam akwarium dla mojego chomika?
- Humanitarność. Chomik przy 8G eksploduje. Zresztą nie gadaj, tylko wymontowuj. Zrobimy tam luk towarowy na zasobniki.

5 godzin później

- Dobra. Gotowe. Jak wam się podoba?
- Eeee..
- Bez jęczenia! Teraz macie osłony o 12% procent mocniejsze, zdjęte ograniczniki, luk towarowy i system zrzucania zasobników, jednostkę naprawczą ArtuDitu, oraz dopalacze. Cieszcie się że zostawiliśmy wam radio, odtwarzacz muzyki i fotel pilota z masażem.
- No, ale żeby likwidować kuchenkę?
- Padre. Po jakiego czorta wam ona na misji bojowej? Będziecie gotować? Macie zapas prowiantu na trzy dni, pod siedzeniem. Wystarczy dodać wody. Koniec dyskusji! Macie wolne do końca dnia. Jakiś browarek może?
- Ja odpadam Barszt. Jestem umówiony z moją lubą na kanale konferencyjnym.
- No proszę... Co tam u Marty?
- Wszystko dobrze. Jestem ciekaw jak poszła wystawa jej zdjęć. To chyba jedna z pierwszych takich imprez na „Koperniku”. Podobno miała pojawić się ciotka samego Naczelnika.
- Dałeś się owinąć wokół palca stary. Zdajesz sobie z tego sprawę?
- Eee tam. Po prostu jestem zakochany.
- No to leć już, zanim twoja luba uschnie przed monitorem. Jak reszta? Piwko?
- Chlapnąłbym coś, skoro i tak z barkiem w myśliwcu mogę się pożegnać. Zofia?
- Bogowie mi świadkiem, że muszę napić się czegoś mocnego.
- To cudownie. Zapowiada się udany dzień przed bitwą.

9 luty 2055 godzina 16:00
Dok startowy, sektor 1 poziom 11

Barsztik: Dobra panowie. Test łączności. Tu wróbel jeden. Meldować się.
Droożdż: Dwójka melduje się.
Zofia_pe: Z woli „dowolniewybranegobóstwa”, trójka zgłasza się.
Tzeneeth: Tu lot nr 474 proszę...eee... przepraszam. Naleciałość z lotów pasażerskich. Czwórka zgłasza się.
B: Wszyscy gotowi. „Gniazdo”! Czy mnie słyszysz? Prosimy o pozwolenie na start.
Gniazdo: Tu „Gniazdo”! Słyszymy was głośno i wyraźnie. Macie pozwolenie na start. Powodzenia elemelki.
B: Słyszeliście panowie? Startujemy. Formacja bojowa.

9 luty 2055 godzina 17
Pole asteroid K172/ 349

B: Zbliżamy się do celu. Systemy ustawione w tryb ćwiczebny. Przejść na kanał bojowy. Pamiętajcie. Nie wiemy ilu ich jest i co potra....oo kurde!!!
Seria pocisków przecięła przestrzeń przed formacją.
B: Bandyci na dziesiątej!!! Rozproszyć się!!
Cztery myśliwce wystrzeliły nagle w cztery różne strony i pognały w stronę zbliżającej się piątki zautomatyzowanych pojazdów.

T: Mam jednego w celowniku. Giń draniu!! Iihhaaaa... Ale dostał.
Seria pocisków trafiła w „Kła”, rozpraszając się na jego pancerzu, lecz nie powodując żadnych widocznych zmian w jego zachowaniu.
T: Ej!! Przecież go trafiłem!!
Kieł4: JEDNOSTKA CZTERY OSTRZELANA. PRZEJŚĆ NA TRYB BOJOWY!!!

D: Jedynka widzę cię. Masz bandytę na ogonie.
B: Gdzie? Nie widzę go!!
D: Spokojnie mam go.
B: Co?
D: Maaam goooo...... ODBIJ ODBIJ NATYCHMIAST!!!!
Rakieta przecięła przestrzeń, którą jeszcze chwilę wcześniej, zajmował statek Barsztika, a następnie rozerwała małą planetoidę, znajdującą się dalej.
D: Miał być tryb ćwiczebny!!! Jedynka żyjesz???
B: Żyję!! Co to do kurwy nędzy było??? Strzelają do nas na poważnie!!! Eskadra słyszycie??

Z_p: Bez jaj!!! Zabierzcie go ode mnie!!
Zofia_pe miał wyraźne kłopoty. Kolejna seria pocisków uderzyła, w i tak nadwątlone osłony jego myśliwca, powodując wstrząs i zapalenie się kilku lampek kontrolnych oznaczających uszkodzenia.
T: Spokojnie ojczulku widzę go.
Z_p: Niech cię bogowie błogosławią.. BUM... syyynu!!!
T: Jeszcze kilka sekund... Momencik... Mam go!!!
Sylwetka „Kła” wypełniła całkowicie celownik Tzeenetha, zmieniając kolor z czerwonego na zielony.
T: Ihaaaaaaa....
Z_p: Dzięki czwórka.

D: Mam jednego na ogonie. Postaram się go zgubić.
B: Poradzisz sobie?
D: Spoko! No chodź maleńki. Zobaczymy jak latasz.
„Twardowski” Droożdża przeciął przestrzeń, pomiędzy dwoma dużymi planetoidami, z „Kłem” cały czas uczepionym na ogonie.
D: Wiesz, puszko złomu.... Kiedyś, dawno temu, widziałem na filmie jak małolaty rozpędzały się w kierunku przepaści swoimi brykami. Wygrywał ten kto później zahamował. Ciekawe czy z asteroidami jest tak samo?
UWAGA! OBIEKT NA KURSIE! ROZPOCZYNAM MANEWR WYMIJANIA! SYSTEM WYMIJANIA NIEAKTYWNY!
D: Wiem, wiem! Jeszcze chwilkę... Teraz!!!
Myśliwiec nagle poderwał dziób mijając na centymetry planetoidę, oraz falę uderzeniową, wywołaną przez wybuchającego „Kła”, który nie zdołał powtórzyć manewru.
D: Widać nie oglądałeś tych samych filmów.

B: Do diabła!! Włączyli jakiś tryb maskowania. Nie mogę ich namierzyć. Nawet ich nie widzę!!
Z_p : Wyłącz komputer.
Głos kapelana ociekał wręcz spokojem i jakąś wewnętrzną siłą.
B: To nie czas na zabawy padre...
Z_p: Wyłącz komputer. Zaufaj bogom. Patrz!!!
Myśliwiec ojca Zofii_pe zmienił tor lotu, kierowany pewną ręką kapłana.
Z_p: Wszystko, co nas otacza, to boska energia. Ten, który wierzy, potrafi wyczuć jej zawirowania. Nie patrz oczami. Nie myśl. Czuj. Cała dusza synchronizuje się z boskim rytmem i wtedy, tylko wtedy, można, przez ułamek chwili, zrobić coś cudownego.
Maszyna księdza odpaliła dwie rakiety, które pomknęły przez pustą przestrzeń kosmiczną by nagle trafić w dwa „Kły” ukryte pod polami maskującymi.
B: Rozumiem ojcze. Wyłączam komputer...
SYSTEMY CELOWNICZE WYŁĄCZONE.
B: Dobra. Więc tak.. Poczuj zawirowania... Moc.... Taaak.... Czuję ją. Ja... CHOLERA!! Gówno czuję!!! Zrobię to po swojemu. Gdybym ja był robotem to skąd bym zaatakował....?
Barsztik wystrzelił pięć rakiet, rozwalając pięć, sporych planetoid i zasypując przestrzeń pomiędzy nimi, odłamkami i pyłem, który ujawnił kształt zbliżającego się „Kła”.
B: Tu jesteś gagatku! Już po tobie!!
Seria z miniguna zakończyła żywot ostatniej wrogiej maszyny.

B: Jedynka do eskadry. Wszyscy cali?
T: Cały i zdrowy!
Z_p: Lekkie uszkodzenia osłon i stabilizatorów. Nic poważnego.
D: U mnie gra. Co to do cholery było? To miały być ćwiczenia!!
B: Nie mam pojęcia ale dowiem się i zrobię mu z dupy jesień średniowiecza. Macie to jak w banku. Lecimy na miejsce zbiórki.

Rejon zbiórki

T: Coś tu nie gra. Nie widać statku.
B: Wróbel jeden od „Gniazda”! Czy mnie słyszycie? Odbiór? „Gniazdo” czy mnie słyszycie?
Gniazdo: Tu...Gn..zzzt...do. Słyszymy was. Mamy kłopoty, powtar.. zzzztt....poty. Mieliśmy sabo...zzzzzzztt.... silniki.....zzzzttt.....ewakuacja rozpoczę....zzzzttt....
B: „Gniazdo” powtórzcie! „Gniazdo”?!
D: Namierzyłem sygnał. Są w kwadrancie szóstym.
B: Eskadra. Cała naprzód!!

Kwadrant 6

Eskadra myśliwców, w pełnym pędzie dotarła do kwadrantu szóstego, by ujrzeć ostatnie chwile „Koziołka Matołka”. Niszczyciel płonął. Część rufowa co chwila wykwitała wybuchami. Ze wszystkich lądowisk startowały kapsuły ratunkowe i wahadłowce.
Z_p: Mój Boże! Mój słodki Boże!
B: Tu wróbel jeden! „Gniazdo” słyszycie mnie?! Odbiór!
Gniazdo: Tu „Gniazdo”! Nie wiem czy ktoś tego słucha ale nadaję na wszystkich kanałach. Mieliśmy na pokładzie sabotażystę, podszywającego się pod oficera MI. Żandarmeria zdołała go zastrzelić, zanim uciekł swym statkiem, ale nie zdołała powstrzymać detonacji bomby, w pobliżu głównych reaktorów. Systemy podtrzymywania życia padają jeden za drugim. Automatyczne systemy ratunkowe zostały uszkodzone. Wszystko robię ręcznie. Jeśli jesteś jeszcze na pokładzie, uciekaj czym prędzej. Zostały szalupy na poziomie trzecim i siódmym.
Ogromny wybuch wstrząsnął niszczycielem i sprawił że statek zaczął przełamywać się na pół.
Gniazdo: Proszę jeśli ktoś mnie słyszy!!! Tu porucznik Piotr Kobielecki!! Powiedzcie mojej żonie na Koperniku że...zzzttttt......
Kolejna seria wybuchów rozerwała pozostałe części „Koziołka Matołka”. W eterze zaległa złowroga cisza.

48 godzin później

- Tu V5218 „Sosabowski”. Odebraliśmy wasz sygnał SOS. Widzimy was. Wysyłamy jednostki ratownicze! Trzymajcie się wszyscy!

25 luty, Sala Konferencyjna Dowództwa PMG, Stacja Orbitalna
„Kopernik II”

Atmosfera w sali była gorąca i to wcale nie z powodu uszkodzonego filtra powietrza, który klekocząc dawał całemu światu do zrozumienia, że czas na przegląd. Admirał Cats_shit_pl mimo pozornego opanowania był wściekły. Można to było poznać po jego bardziej oszczędnych i przemyślanych ruchach, przypominających nieco podkradającego się Jaguara, oraz po zimnej, wręcz klinicznej barwie głosu. Dwaj pozostali oficerowie przebywający w pomieszczeniu doskonale zdawali sobie sprawę z furii drzemiącej tuż pod powierzchnią fasady profesjonalizmu ich dowódcy.
- Panowie. Sprawa jest bardzo poważna. 123 zabitych. 87 rannych. Zniszczony niszczyciel. Spenetrowane systemy obrony wewnętrznej. Winnych ciągle brak. Komandorze poruczniku Oris?
- Panie admirale. Sabotażyści mieli przepustki kodowe wraz z najnowszymi hasłami i wysokimi poziomami dostępu. Sprawdziłem je. Były autentyczne. Ponadto skontaktowali się poprzez drogi oficjalne, zgodnie z procedurami. Błąd nie powstał na linii bezpieczeństwa PMG lecz raczej gdzieś w Ministerstwie Informacji.
- Co na to Wywiad PMG? Komandorze poruczniku Barsztik? Co możecie powiedzieć o sprawie? W końcu byliście tam.
Spojrzenie zimnych niczym pustka kosmiczna oczu skierowało się na osobę, o której mówiło się w PMG, że ma szerokie kontakty, co było poniekąd prawdą uwzględniając to, że poza pilotowaniem myśliwca, zajmowała się również dowodzeniem całym wywiadem PMG.
- Moje źródła nie mogły nic znaleźć na oficera który pojawił się na „Koziołku Matołku”. Jest to standardowa sytuacja gdy mamy do czynienia z MI. Obecnie wytworzył się pewien szum. Skontaktowałem się z ludźmi z ministerstwa. Wygląda na to, że to rzeczywiście był ich człowiek. Został uznany za zaginionego podczas misji mającej na celu spenetrowanie bazy kosmicznej neonazistów w czasie wojny z IV Rzeszą. Przyjęto, że został zlikwidowany lecz najwyraźniej tak się nie stało. Nigdy nie dowiemy się czy z własnej woli został zdrajcą czy też go „przeprogramowano”. Korzystając ze starych kanałów zdobył odpowiednie upoważnienia. Co do myśliwców typu „Kieł” to nie znaleźliśmy żadnych danych potwierdzających że rzeczywiście były projektem jakiejkolwiek komórki należącej do Polskich Sił Zbrojnych. Sprawdziliśmy nawet w Korpusach Inwazyjnych od I do IV. Nic. Analiza szczątków pomogła nam dojść do niektórych producentów części. W większości są to zwyczajni przedsiębiorcy zajmujący się produkcją podzespołów elektronicznych i nie mieli pojęcia co produkują. Spółki, które zamawiały te części były oczywiście fikcyjne i nie pozostały po nich żadne ślady. Ważniejszą sprawą wydaje się to, że większa część komponentów użytych do produkcji „Kłów” nie mogła zostać wyprodukowana na Ziemi. Znaleźliśmy w nich minerały, które nie występują na naszej planecie. Ciągle sprawdzamy różne możliwości, ale bez jakiejś poważnej wskazówki nie uda nam się dojść kto tak naprawdę był za to odpowiedzialny. Jedno jest pewne. Gdyby nie kilka komponentów i poszycia można by było powiedzieć, że to statek pozaziemski.
Głównodowodzący powolnym krokiem podszedł do iluminatora i spojrzał na przepiękną panoramę Ziemi.
- Tam na dole mieszka prawie siedem miliardów ludzi. Ludzi których mamy obowiązek chronić, za których jesteśmy odpowiedzialni. Panowie. Nie ważne ile czasu i ile środków na to przeznaczycie. Macie znaleźć winnych i chcę osobiście patrzyć jak nabijają ich na pal. Czy to jasne?
- TAK JEST PANIE ADMIRALE!!!
- Dobrze. Odmaszerować.

26 luty Dok nr 1, Stacja Orbitalna „Kopernik II”

Powierzchnia całego doku wypełniona była ludźmi. W równych szeregach żołnierze Polskiej Marynarki Gwiezdnej zebrali się by oddać ostatni hołd załodze „Koziołka Matołka”. W pierwszym rzędzie stali, ci którzy przetrwali, milczący, ze łzami w oczach, wpatrzeni w rzędy czarnych, metalowych trumien, które za kilka chwil miały zostać wysłane w swoją ostatnią podróż w przestrzeń kosmiczną. Stali nieruchomo, wsłuchani w wypowiadane przez kompanię reprezentacyjną frazy, przerywane dźwiękiem werbli. Wspominali i wiedzieli, że już nic nigdy nie będzie takie samo. Świat brutalnie się zmienił i co ważniejsze zmienił również ich.
- .... chorążowie Soliński, Kalicki i Kopietkov z obsługi maszynowni numer cztery! Stańcie do apelu!!
- POLEGLI NA POLU CHWAŁY!!!!!
- Poruczniku Piotrze Kobielecki, ze stanowiska dowodzenia „Gniazdo”!!! Stań do apelu!!!!
- POLEGLI NA POLU CHWAŁY!!!!! CHWAŁA BOHATEROM!!!!

Droożdż